Dursztyńskie Skałki i Magura Spiska
Przebieg trasy:
Nowy Sącz - Kacwin - Łapsze Niżne - Dursztyńskie Skałki - Krępachy - Nowa Biała - Przełom Białki - Trybsz - Wierchowina - Piłatówka - Przeł. Nad Łapszanką - Hołowiec - Pieskowy Wierch - dolina Kacwińskiego potoku - Kacwin - Nowy Sącz
Opis trasy:
Dzisiaj wycieczkę zaczynamy w miejscowości Kacwin. Zaplanowana trasa zapowiada się wyjątkowo ciekawie, mamy slalom między Dursztyńskimi Skałkami, przejazd Rezerwatem Przełom Białki i jazdę po Magurze Spiskiej, gdzie z Przełęczy nad Łapszanką rozciąga się ładny widok na Tatry.
W Kacwinie bezproblemowo znajdujemy parking, zaraz przy drodze, bezpieczny i na dodatek darmowy - czyli parking przy kościele. Dosiadamy naszych dwukołowych wierzchowców czystej krwi i ruszamy w kierunku dolnej stacji wyciągu narciarskiego "Kacwin", żeby złapać czerwony szlak pieszy prowadzący do Łapszy Niżnych.
Odnajdujemy kilka następujących po sobie czerwonych pasków na białym tle i początek naszej wycieczki pod kątem nawigowania w terenie staje się prawdziwą sielanką. Ten fragment drogi to droga polna o urozmaiconej strukturze, raz szersza, raz wąska, czasem dzieli się na dwoje (oczywiście w takich miejscach nie ma oznaczenia szlaku dlatego trzeba się kawałek cofnąć) i posiada odcinki z ubitej gliny - ziemi, co w sezonie mocno deszczowym może utrudnić rekreacyjną jazdę w terenie.
Otwarty (nie zalesiony) teren i krajobraz jakże odmienny od beskidzkich wzgórz pozwala na beztroską jazdę (często na azymut). Jest tu praktycznie bezleśnie, same łąki i polany, tylko w oddali widać wzniesienia pokryte lasem. Widoczki w znajomym stylu czyli z tapet Windows'a. Jest naprawdę super, nie przeszkadzają ani niewielkie podjazdy ani zjazdy, jedziemy bawiąc się i ciesząc z przybywających kilometrów na liczniku.
W tej sielankowej atmosferze docieramy do Łapszy Wyżnych, tu krótki postój przy sklepiku na regenerację (ciekawe po czym mamy się regenerować? ;-) W Łapszach łapiemy żółty szlak pieszy, by po kilkuset metrach odbić z niego w lewo (znaczoną trasą rowerową) na Dursztyn. Szlak bardzo jednoznaczny, polna dróżka w odsłoniętym terenie i w dodatku znakowana jako trasa rowerowa, biegnąca trochę w górę trochę w dół, pozwala spokojnie dotrzeć do Dursztyna. Pod koniec, czyli przed samym Dursztynem szlak jest lekko mówiąc nieuczęszczany, ale nie ma problemu z orientacją i przejezdnością. W Dursztynie wskakujemy na drogę asfaltową (kierunek Krempachy), gdzie zaczyna się zielono znakowany szlak pieszy.
Szlak ten jest niezbyt wyraźnie oznaczony, dlatego wspomagaliśmy się naszą dyżurną nawigacją, aby w odpowiednim momencie odbić w lewo z asfaltu na Dyrsztyńskie Skałki. Tak też trafiamy na polną dróżkę wśród traw (która jest równocześnie zielonym szlakiem) z ciekawym widokiem na pojedyncze skałki.
Ot, taki klimacik Jury Krakowsko-Częstochowskiej, dlatego stajemy, robimy kilka fotek podziwiając przy tym Lorencowe Skały, łyk isotonic'a i jedziemy dalej zielonym szlakiem do Krempach (Krempachów? Tychże Tychów, czy Tych?). Tu polecam trzymać się zamieszczonego przez nas śladu GPS, bo zielony szlak biegnący przez Dursztyńskie Skałki jest błędnie oznaczany na starszych wydaniach map turystycznych. Zielony szlak przed Krempachami przybiera formę drogi asfaltowej i taki charakter utrzymuje do miejscowości Nowa Biała gdzie przecina się ze szlakiem niebieskim.
Na przecięciu tych szlaków (za mostem na rzece Białka) odbijamy w lewo na szlak niebieski aby dostać się do Rezerwatu Przełom Białki. Niebieski szlak również prowadzi drogą asfaltową. Tniemy asfaltem około kilometra, aby (przy parkingu) odbić w lewo w kierunku koryta rzeki i tym samym opuścić na chwilę szlak. Kilkaset metrów polnej ścieżki i wyskakujemy na kamienistą plażę w samym środku rezerwatu. Nie wszędzie da się jechać rowerem, przy samej rzece duże "okrąglaki" utrudniają płynną jazdę.
Rezerwat Przełom Białki z perspektywy rowerowej wygląda całkiem sympatycznie, to piękne miejsce odwiedzane jest przez rzesze turystów, przypomina swoim wyglądem taką miniaturową makietę jednego z wiraży przełomu Dunajca w Pieninach :-).
Niebawem opuszczamy to urokliwe miejsce obierając kierunek na wydeptaną ścieżkę przy Obłazowej, którą docieramy do parkingu przy drodze asfaltowej łapiąc znów niebieski szlak.
Ciągle chodzi mi po głowie dlaczego ten niebieski szlak pieszy biegnie drogą asfaltową o "średnich" walorach turystycznych, a dookoła aż się roi od równolegle biegnących ścieżek i leśnych dróg. Czy nie przyjemniej by się spacerowało polną drogą?
Odpowiedź na to pytanie przychodzi błyskawicznie. Przy wyjeździe z tego parkingu (do którego doprowadziła nas ścieżka z rezerwatu) siedzi sobie starowinka w regionalnej chuście inkasująca skrupulatnie opłaty parkingowe, w międzyczasie wykrzykując groźby i wymachując laską w kierunku wszystkich turystów! To prywatne pole, a nie spacerniak! - wrzeszczy babcia.
To już wiemy dlaczego szlak pieszy biegnie drogą asfaltową :-).
Po bliskim spotkaniu drugiego stopnia postanawiamy trzymać się niebieskiego, asfaltowego szlaku. Takim sposobem docieramy do miejscowości Trybsz. W miejscowym sklepie uzupełniamy zapasy na dalszą drogę i kierujemy się w stronę górek należących do Magury Spiskiej. Nasz niebieski szlak (którego się nadal trzymamy) jest teraz bardzo wyraźnie oznakowany (na każdym słupie) i niebawem z drogi asfaltowej odbija w prawo na bezdroża.
Zaczynamy podjazd w górę. Najpierw droga polna, później ścieżka, a następnie łąka, tak wygląda teraz nasz szlak, oczywiście cały czas jest przejezdny tylko bardzo szybko zniknęły jego oznakowania w terenie. Jedziemy dzielnie trzymając się wskazań GPS, upewniając się co pewien czas, że jesteśmy na właściwej drodze. Jak przystało na okoliczny krajobraz, mijamy łąki, pola i coraz częściej las. Jest święty spokój, a nieliczni mieszkańcy pracujący w polu są bardzo mili i życzą nam powodzenia. Jadąc praktycznie w całości otwartym terenem zdobywamy kolejne wzniesienia Wierchowinę i Piłatówkę.
Przed nami, od strony Tatr, widzimy jak nadciągają ołowiane chmury. Stwierdzamy, że może być burza, co skutkuje podkręceniem tempa przez mamę. Z Pustego Wierchu, tuż przed Przeł. Nad Łapszanką rozciągają się fajne widoki na Tatry. Niestety pogoda była jaka była więc widok na Tatry był mocno zaburzony (czytaj: nie było nic widać). W oddali jakby głuchy grzmot, mama jeszcze bardziej podkręca tempo, więc nawet gdyby Tatry pokazały się to i tak przy tym tempie nic byśmy nie zdążyli zobaczyć:-). Z okolic Piłatówki i Pustego Wierchu do Przeł. Nad Łapszanką trasa jest bardzo łagodna i rekreacyjna, co pozwala notorycznie gapić się na góry, a nie pod koła.
Dojeżdżamy do ulicy, mijamy kilka zabudowań, droga po ostrym zakręcie w lewo prowadzi do Łapszanki, my natomiast odbijamy w prawą stronę, pchając się w górę niebieskim szlakiem. Tu niebieski szlak biegnie wraz z żółtym pieszym, zdobywamy górę Hołowiec. Charakter podłoża jest urozmaicony, mamy kamienie, ścieżkę błotną i trawę po pachy. Szlaki się rozdzielają, odbijamy w prawo wraz z niebieskim i niebawem zdobywamy Pieskowy Wierch (Pieski Wierch).
Nasza trasa z typowo pieszego szlaku zmienia się na zachęcającą do szybkiej jazdy, szeroką drogę bitą. Pozwalamy się ponieś fantazji i zamiast skręcać za szlakiem niebieskim w las, ciśniemy drogą w dół pobijając rekordy prędkości. Jeszcze tylko krótki postój na dojedzenie tego co zostało w plecaku, szybkie sweet focie i jazda dalej w dół wzdłuż Kacwińskiego Potoku.
Po drodze jeszcze chwila postoju, aby popatrzyć na tamę zbudowaną przez bobry. Szybko docieramy do pierwszych zabudowań, droga bita zmienia się w asfalt, niebawem łączący się z drogą Niedzica - Łapsze Niżne. Tu odbijamy w prawo w kierunku Niedzicy by po około kilometrze pedałowania skręcić znów w prawo na drogę do Kacwina.
Dotarliśmy cali do miejsca startu. Wycieczka bardzo fajna, krajobrazy odmienne od beskidzkich, widoki na Tatry powinny być rewelacyjne przy ładnej pogodzie. Na szczęście pomimo zachmurzenia i postraszenia burzą, pogoda nas oszczędziła. Trasa niezbyt trudna technicznie co nie znaczy, że nie męcząca. Pogoda też była odpowiednia, bo w słoneczne i upalne dni nawet niezbyt mocne podjazdy terenowe mogą dać się we znaki.
Pobierz trasę wycieczki w formie śladu GPS:
dla Google Map i Kamap format *.kml
dla Garmin format *.gpx
Najedź myszką na wykres wysokości terenu (profil trasy) i przesuwaj wskaźnik od lewej strony wykresu do prawej a zobaczysz, w którym punkcie podróży będzie z górki a w którym pod górkę.